kułakiem pod głową. Co prawda, sam się dziwię, że chce mi się cały ten dobytek wozić po najrozmaitszych zakamarkach. Raz po raz coś gubię po drodze. Małe zmartwienie. Nawet tego, co tu jest, nie mam komu zostawić. Ech, mniejsza... Nie będę was zanudzał opowieścią o zwichrowanym życiu. Te ikony zbierałem czterdzieści lat... Niektóre, jak choćby ta, z Piotrem apostołem, są coś warte. Inne nabiorą wartości za lat sto albo dwieście, jeśli się uchowają. Ginąca sztuka rosyjskiego ludu, chociaż na Białorusi ikony malowali Żydzi i robili na tym świetny interes. Trzeba o nie dbać, strzec przed pleśnią i kornikiem. To są wszystko