wyszli prosto na "Amerykę".<br>Szosa opasująca górę szpetalską, wychynęła z lasu nad skraj urwiska. Z tego niby balkonu ujrzeli nagle Wisłę pod nogami, a przed sobą, na przeciwległym brzegu, miasto biskupie - Włocławek.<br> Było rzeczywiście, jak im ludzie ze dworu przepowiedzieli: że najpierw zobaczą komin we Włocławku najwyższy, dymiący, obok niego cztery mniejsze razem związane, bez dymu, bo są z drzewa zrobione niczym kadzie, a te kominy i budynki stać będą na krawędzi czerwonawej hałdy przy samej wodzie, i to będzie właśnie pana Sztajnhagena <hi>Celu1oza</>, którą w okolicy nazywają "Ameryką". Kto się tam dostanie, ryć może bez obawy do śmierci, jeszcze dzieciom