rozumiesz, sklerozo!<br>I potrafię dać ci w dupę ostrogę!<br>Jak nie chcesz po dobroci!...<br>I zamierzał schwycić Dziadka za oszewkę, aby go z brutalną siłą popchnąć przed sobą, gdy ja stałem skamieniały, porażony takim obrotem rzeczy, i - znienacka odezwał się głos, zadźwięczało jedno tylko słowo o potędze dzwonu.<br>- Basta!<br>Watażce czub zjechał na oczy, bo i nim to wstrząsnęło przez zaskoczenie, nie tylko mną.<br>Spozierał spode łba, kto się ośmielił to powiedzieć?<br>Zacisnąłem pięści i byłem gotów, jakby w uszach zadźwięczała mi trąbka, bracie, do bitwy nadszedł czas!<br>Wiedziałem, że nie opuszczę księcia, który - choć sam ostrzegał mnie niedawno przed watażką