Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
ubrudzi. Tak że tyle, co się na lato do ojców przyjechało, jak
miał urlop. Ale u ojców zawsze żniwa. To jakie tam pola we żniwa.
Patrzyć się nie chciało. Pot oczy zalewał. W krzyżu łupało. To gdybyś
nawet chciał popatrzyć, nic byś nie zobaczył. Bo widzi się to, co się
czuje. Nie samymi oczami się tylko widzi. Taki ślepy nie widzi, a ile
widzi. Przez mękę to tylko mękę widać. To i pola we żniwa widać aby
umęczone. Pociachane kosami, sierpami, jakby ze skóry obdarte. Dopiero
jesienią, kiedy wyzdrowieją, wtedy i kolorów, o, ile. I wszystkie z
tego zielonego. Żółte, rude
ubrudzi. Tak że tyle, co się na lato do ojców przyjechało, jak<br>miał urlop. Ale u ojców zawsze żniwa. To jakie tam pola we żniwa.<br>Patrzyć się nie chciało. Pot oczy zalewał. W krzyżu łupało. To gdybyś<br>nawet chciał popatrzyć, nic byś nie zobaczył. Bo widzi się to, co się<br>czuje. Nie samymi oczami się tylko widzi. Taki ślepy nie widzi, a ile<br>widzi. Przez mękę to tylko mękę widać. To i pola we żniwa widać aby<br>umęczone. Pociachane kosami, sierpami, jakby ze skóry obdarte. Dopiero<br>jesienią, kiedy wyzdrowieją, wtedy i kolorów, o, ile. I wszystkie z<br>tego zielonego. Żółte, rude
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego