oddech, jednym gwałtownym ruchem rozerwał barwne pudełeczko.<br>- Isz ty, fotograf - sapnął z zawodem pan Pieślak i osłabłymi palcami rozpiął pod szyją kołnierz zielonego służbowego frencza. Na dnie tych wszystkich starannych, wiele zapowiadających opakowań leżała tandetna maszynka do golenia, nosząca wszelkie cechy produktu reklamowego. Polek patrzył na nią martwo, w sercu czuł dotkliwy ból i nie wierzył własnym, silnie wytrzeszczonym oczom.<br>- A gdzie aperat, Boże ty wszechmocny? - spytała zdezorientowana Babka. Polek bez słowa wszedł do kuchni. Siadł tu na zydlu, podparł dłońmi głowę, przemagając gwałtowne i niezrozumiałe swędzenie oczu.<br>- Teraz, panie, tylko wąsy potrzebne - rzekł szyderczo listonosz. <br>- Na razie może stare wróble