w jak najgorszym nastroju. Myślałem o naszym życiu, o wojennej tułaczce, o strachu przed wywózką na Sybir, o cudownym ocaleniu, za które uważam przedostanie się do Generalnego Gubernatorstwa. Przypomniał mi się sierociniec, siostra Laurentowska...<br>Siostra Laurentowska? Boże, ja chyba dostałem pomieszania zmysłów. Myślałem, że z mego bólu znalazłem się w czwartym wymiarze. Bo oto tuż, o metr przed sobą zobaczyłem zapłakaną twarz siostry przełożonej. Dosłownie taką samą jak wtedy, gdy nam oznajmiała straszną nowinę.<br>- Siostra Laurentowska - zapytałem. Zobaczyłem zdziwioną twarz, po której spływał deszcz. To nie były łzy. - Nazywam się Rusin.<br>- Andrzej czy Staś - zapytała.<br>- Jestem Staszek, Andrzej zginął wczoraj w katastrofie