chleba, bo go nie ma w chacie. Płakały i krzyczały: "Jeść, mamo! Jeść!" <br>Wyszła więc matka z chaty, żeby gdzieś zdobyć pożywienie dla swych dzieci, sama z głodu ledwie żywa. Idzie, idzie - napotkała na drodze do Oliwy bogatego gospodarza. Niósł on wielki bochen chleba na sprzedaż. Gdy zobaczył biedną wdowę, czym prędzej schował bochen pod kurtkę. <br>Kobieta wyciągnęła do niego ręce jak do zbawcy. <br>- Kumie kochany! Poratuj niebogę, daj kawalątko chleba dla moich głodnych dzieci. <br>Ale skąpiec odrzekł z gniewem: <br>- Toć ja, kumo, kamień tak wielki, a nie chleb niosę. <br><br>- Kiedyś taki nielitościwy, to niechże ci ten chleb kamieniem zostanie! - krzyknęła zrozpaczona