lekkiego wozu, sama ledwie chodziła. Albo miał dobre serce dla zwierząt, albo zdziwaczał na starość, a zapewne i jedno i drugie.<br>Jak już wspomniano, dla Angusa i rodziców był to czas względnego dobrobytu. Mimo to, można zaryzykować określenie, degeneracja sił fizycznych i umysłowych ojca postępowała szybko. Właściwie przestał się on czymkolwiek interesować, nawet mało się odzywał, zjadał co mu podsunęła matka, po czym starał się tylko zorganizować partię w karty. Po kilku dniach, pan Buczkowski przychodził codziennie od rana i potem po obiedzie, jeżeli go zabrakło, ojciec grał z samym Angusem i tzw. dziadkiem, a jeżeli to też było niemożliwe, to