płynie w stronę tego cierpienia... Poddała się temu, potem nie trzeba już się było dotykać - płynęło<br> <page nr=235><br> to bez pośrednictwa dotyku, strumień przepływał z piersi do piersi - jak wiązka światła, i nie można go było przerwać. Ani on, ani ona nie byli władni powstrzymać tego przepływu, przepływu Boga, którego Bóg dokonywał, czyniąc z człowieka naczynie... Potem pochylił się w moją stronę, potem sprawdził, czy nikt nas nie słucha. Byliśmy sami - w pierwszej sali "Osoryi", dokąd przenieśliśmy się na jego życzenie, nie było nikogo... Co sądzisz o Verze? Tej tłumaczce z Paryża... Co sądzę? Spojrzałem w jego oczekujące dziecięce oczy - czułem, że czegoś