bo nikt nie pyta o jej szczegóły. Zachwyconym recenzentom wystarcza bliżej nieokreślona "rebeliancka aura" dzieła: dreszczyk emocji, odrobina erotyki, posmak egzotyki. Po co wgłębiać się w istotę konfliktu na Sri Lance? Kogo obchodzi, że Tamilskie Tygrysy walczące o socjalistyczno-hinduistyczne państwo niezależne od rządów Syngalezi oskarża się m.in. o czystki etniczne, uprowadzanie dzieci, szkolenie nieletnich kamikaze? O tym M.I.A. milczy. <br><br>Rebelia sprzedaje się świetnie, a marketingowi stratedzy z londyńskiego Canary Wharf nieustannie myślą, jak stworzyć nową "Międzynarodówkę". Na razie sukces jest połowiczny: "Arular" - pomimo ambicji artystki - nie trafi ani "pod strzechy" prowincjonalnych mieszczuchów, ani pod strzechy slumsów Trzeciego