się lżej zrobić. Co dwa buty, to<br>nie jeden.<br> A czasem jedynie westchnęła głęboko, lecz słowom nie dała ust<br>opuścić, jakby je dusząc przed wargami. A najdziwniejsze, że coraz<br>mniej na mnie wyrzekała, że zgubiłem tego buta, a jeśli jakiś wyrzut<br>jej się wymknął, brzmiał prawie jak pocieszenie, że może, da Bóg, a<br>znajdziemy tego buta, o, mamy jeszcze kawał drogi przed sobą, to może<br>znajdziemy, bo cośmy przeszli? Za małośmy jeszcze przeszli, żebyśmy<br>mieli już znaleźć. Żeby znaleźć, trzeba swoje przejść. Musi być<br>przecież za to jakaś kara. Bez kary i szczęścia potem by nie było,<br>gdybyśmy go znaleźli. Czyby się