Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
tą ambicją.
- Dość! - Iw wyrwała się z ramion wyższej i tęższej kobiety. - Ty też jesteś taka jak oni.
Szybko schodziła ze schodów. Przez jezdnię pobiegła w stronę wysepki tramwajowej. Zgrzytnęły hamulce. Z okienka czarnej limuzyny wyjrzała czerwona, wściekła twarz. Nie słyszała, co ten ktoś do niej krzyczał. Zauważyła tylko, że dach samochodu uginał się pod skórzanymi walizkami i pudłami na kapelusze.
- Jak ta hołota chodzi! - Siedzący w środku były minister ocierał pot z czoła.
- Mogłeś ją przejechać - mruknęła podstarzała żona.
Skrzywił twarz z pogardą i ze złością wcisnął pedał gazu.
W ciągu pierwszych dni września, kiedy niemieckie wojska jeszcze nie otoczyły
tą ambicją.<br> - Dość! - Iw wyrwała się z ramion wyższej i tęższej kobiety. - Ty też jesteś taka jak oni.<br> Szybko schodziła ze schodów. Przez jezdnię pobiegła w stronę wysepki tramwajowej. Zgrzytnęły hamulce. Z okienka czarnej limuzyny wyjrzała czerwona, wściekła twarz. Nie słyszała, co ten ktoś do niej krzyczał. Zauważyła tylko, że dach samochodu uginał się pod skórzanymi walizkami i pudłami na kapelusze.<br> - Jak ta hołota chodzi! - Siedzący w środku były minister ocierał pot z czoła.<br> - Mogłeś ją przejechać - mruknęła podstarzała żona.<br> Skrzywił twarz z pogardą i ze złością wcisnął pedał gazu.<br> W ciągu pierwszych dni września, kiedy niemieckie wojska jeszcze nie otoczyły
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego