brata Jaś, przytrzymując mu głowę pod wodą; potem powycierali się do czerwoności i wleźli pod kołdry dla rozgrzewki. Udało się także wyprać jako tako trochę bielizny, którą wybieliło słońce, wpadające gorącą smugą przez mansardowe okno. Bardzo porządnie wysprzątano mieszkanie, a nawet Michaś poukładał w kuferkach bieliznę i porozwieszał na gwoździach dachu ubrania i palta. <br>- Wszystko to trzeba było już dawno zrobić - powiedział z westchnieniem, przyglądając się wymiętym trochę niedzielnym garniturkom. <br>Nazajutrz jednak okazało się, że ubrania wyprostowały się wisząc na gwoździach, i kiedy chłopcy zjawili się u piekarza, wyglądali naprawdę zupełnie przyzwoicie. Głowy wyszczotkowane, kołnierzyki czyste, paznokcie prawie, i buty wypucowane