Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
No to zuch, jak ci nie zmajstrował bęsia. Taki kochanek dobry na każdy dzionek. I czegóż ty tak rozpaczasz? Albo to twój pierwszy? Nie pierwszy. Ty już byłaś przespanka, kiedy się z nim kładłaś. No, to kładź się z następnym. Jakbym miała takie oczy jak twoje, to cieszyłabym się tym darem bożym, bo nie musiałabym stale patrzeć na jednego chłopa, tylko prawym na Miszę, a lewym na Griszę.
- Odczep się od moich oczu.

- A ty się śmiej. Taki zez to sama radość. Nawet jak płaczesz, wesoło wyglądasz. I ty byś chciała, żeby ci dać trutki na szczury? Oj, głupia. Zakrzątnij się koło
No to zuch, jak ci nie zmajstrował &lt;orig&gt;bęsia&lt;/&gt;. Taki kochanek dobry na każdy dzionek. I czegóż ty tak rozpaczasz? Albo to twój pierwszy? Nie pierwszy. Ty już byłaś przespanka, kiedy się z nim kładłaś. No, to kładź się z następnym. Jakbym miała takie oczy jak twoje, to cieszyłabym się tym darem bożym, bo nie musiałabym stale patrzeć na jednego chłopa, tylko prawym na Miszę, a lewym na Griszę.<br>- Odczep się od moich oczu. <br><br>- A ty się śmiej. Taki zez to sama radość. Nawet jak płaczesz, wesoło wyglądasz. I ty byś chciała, żeby ci dać trutki na szczury? Oj, głupia. Zakrzątnij się koło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego