Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
nosie". Roześmiał się.
Zamiast wrócić do miasteczka, idzie w stronę wielkiego jeziora. "Tu na nich nie wlezę". Na brzegu nikogo. Piach jeszcze skłuty ospą wczorajszej ulewy. Świadomość, że stanął nad tą wodą bez przygotowania, przypadkowo, pragnąc uniknąć tamtych. Myśl, że jezioro warte jest dojścia zamierzonego, bardziej godnego, jako miejsce z dawien dawna wybrane przez pielgrzyma w pobożnym marzeniu. Teraz już za późno, żeby tę zwykłość uwznioślić i na papier welinowy kaligrafią przenieść.
Schylił się, zaczerpnął wody, ale nie odważył się ochłodzić nią czoła. "To nie byłby mój gest". Toteż mokrą dłonią tylko przeczesał włosy. Chlupot zza szuwarów. Znieruchomiał.
Od prawej wypłynęła
nosie". Roześmiał się. <br>Zamiast wrócić do miasteczka, idzie w stronę wielkiego jeziora. "Tu na nich nie wlezę". Na brzegu nikogo. Piach jeszcze skłuty ospą wczorajszej ulewy. Świadomość, że stanął nad tą wodą bez przygotowania, przypadkowo, pragnąc uniknąć tamtych. Myśl, że jezioro warte jest dojścia zamierzonego, bardziej godnego, jako miejsce z dawien dawna wybrane przez pielgrzyma w pobożnym marzeniu. Teraz już za późno, żeby tę zwykłość uwznioślić i na papier welinowy kaligrafią przenieść. <br>Schylił się, zaczerpnął wody, ale nie odważył się ochłodzić nią czoła. "To nie byłby mój gest". Toteż mokrą dłonią tylko przeczesał włosy. Chlupot zza szuwarów. Znieruchomiał. <br>Od prawej wypłynęła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego