kampaniach, mówiło się o tysiącach, dziesiątkach tysięcy. Wyjątkowo we Francji, gdzie Francuzi nie chcieli się bić i masowo poddawali do niewoli, o setkach tysięcy. Teraz cyfry zmieniały się, jak na bijącym liczniku nastawionym na mil jony. Wydawało się, że gdyby to była prawda, to opór Armii Czerwonej musiał by już dawno ustać, tymczasem walki trwały nadal z niesłabnąca siłą, chociaż gazety donosiły o dwu, dwu i pól, trzech, czterech milionach jeńców i te liczby ciągle rosły.<br>W związku z tym, że sprawy tej nie traktowano na serio, opowiadano sobie nawet taki kawał: po wzięciu do niewoli, powiedzmy dziesięciu czy może dwudziestu