biblioteki. Santana zapalił cygaro - plantator pełną gębą.<br>Za otwartymi oknami, w chłodnym wieczornym powietrzu, niosła się głośna muzyka cykad. W oddali rżał koń, ktoś kogoś wołał.<br>- Co jest, Kreny? Musisz w środku kolacji?<br>- Czas - mruknął Kreny i podał Santanie kartkę.<br>Santana odczytał wiadomość, zerknął na mnie pytająco; skinąłem głową.<br>- Jak dawno nie zaglądałeś do piwnicy? - spytał go Kreny.<br>- Cholera, ładnych parę dni.<br>- Szczęście, że Adrian tam zeszedł. Trzeba będzie skoczyć na Kilimandżaro i sprawdzić datę.<br>- Mam kalendarz tego ciągu do czterech skoków, zaraz ci powiem. - Santana odłożył cygaro, odszukał na półce biblioteczki cienką, twardo oprawioną książkę, wetkniętą między astrolabium a klepsydrę