Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
bo interesowali
się nim, kiedy go już dawno wśród żywych nie było...
I zdecydowałem się na to, co mnie kusiło nieodparcie.
- Wiesz, skoro trafiła nam się taka godzina szczerości... -
powiedziałem kładąc wszystko na jedną kartę.
- Chciałbym ci coś wyznać...
Chodzi o markiza de Sade...
- Kogo? - zamrugał oczami.
- Zaszczutego człowieka, markiza de Sade.
Zaszczutego pisarza...
- Daruj - odparł.
- Wiem, kto zacz.
Ale żadnych jego dzieł nie czytałem.
- Nie w tym rzecz.
Widzisz... - zacukałem się, czując, jak mi krew napływa do
twarzy, aby więc z tym skończyć, powiedziałem w pośpiechu: - Otóż ja
ciebie za niego uważałem...
Jesteś dla mnie, byłeś markizem deSade!...
Nie umiem
bo interesowali<br>się nim, kiedy go już dawno wśród żywych nie było...<br> I zdecydowałem się na to, co mnie kusiło nieodparcie.<br> - Wiesz, skoro trafiła nam się taka godzina szczerości... -<br>powiedziałem kładąc wszystko na jedną kartę.<br> - Chciałbym ci coś wyznać...<br> Chodzi o markiza de Sade...<br> - Kogo? - zamrugał oczami.<br> - Zaszczutego człowieka, markiza de Sade.<br> Zaszczutego pisarza...<br> - Daruj - odparł.<br> - Wiem, kto zacz.<br> Ale żadnych jego dzieł nie czytałem.<br> - Nie w tym rzecz.<br> Widzisz... - zacukałem się, czując, jak mi krew napływa do<br>twarzy, aby więc z tym skończyć, powiedziałem w pośpiechu: - Otóż ja<br>ciebie za niego uważałem...<br> Jesteś dla mnie, byłeś markizem deSade!...<br> Nie umiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego