od złodziei.<br>Jednym słowem, Janka dostała swoje pozwolenie za pięć dwunasta, jeżeli użyć wyrażenia, którego ostatnio tak lubią używać wielcy politycy w swoich mowach. Grywa teraz co dzień po parę godzin, a jej muzyka jest niemałym ukojeniem i pociechą dla wielu. Przychodzą słuchać wszyscy po trochu, zjawiają się nawet czasem deck-boye, a jeden z nich, mały blondynek trzymający stale ręce w kieszeniach, którego nazwiska nie mogę nigdy zapamiętać, przychodzi co dzień. Raz przechodząc korytarzem słyszałem, jak gwizdał Scherzo Brahmsa. W ogóle nasz gmach szkolny żyje pod znakiem muzyki, która jako pociecha duchowa zrobiła ostrą konkurencję księdzu Cléontowi. Osobiście notuję sobie