czasie Piotr też zaczął sprzyjać akcji... Nagle zaczął się dąsać, nagle popadł w histerię, w jakiś niezrozumiały kaprys, w niezrozumiałą frustrację, depresję... Przestał mnie słuchać, zajął się czymś niewiadomym, jakimś osobliwym rozkojarzeniem, jakimś osobliwym rozkładem... Poszedłem znowu do pokoju Piotra na konferencję... Nie chciał zagłębić się w ten mechanizm, odrzucił definitywnie i bezapelacyjnie... Odrzucił na każdym poziomie... od samego początku, od korzeni, z których zaczęła się rozmowa o carycy Katarzynie... a przecież już w tym momencie, kiedy zacząłem mówić o carycy Katarzynie... Piotr zareagował niechęcią... Może już w tym momencie intuicja zaczęła mu podpowiadać zagrożenie... Jeszcze nawet nie wiedział, do czego