Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
uśmiechniętej pani otrzymałem czerwoną nalepkę z napisem "Hospicjum". Potem wysoki mężczyzna z mikrofonem, w stroju księdza, składał prezydentowi Warszawy kondolencje z powodu śmierci ojca. Zrobiło mi się smutno.
Ruszyłem w głąb parku. Najpierw usłyszałem ptaki: ćwierkające wróble i gruchające gołębie, kraczące gawrony i wrony (nigdy nas nie zadziobią!). Później poczułem delikatny wiaterek na moich zaniedbanych włosach i małe zieloniutkie pączki jak miliony gwiazdek na niebie (na drzewach). Wspaniała fala energii zwana wiosną.
Skromnie ubrany mężczyzna z nędzną torebką w pasy powoli kruszy chleb i karmi gołębie. Płoszy się, gdy zbyt długo mu się przyglądam (chyba za mało sczezłem?). Ciekawa grupka na
uśmiechniętej pani otrzymałem czerwoną nalepkę z napisem "Hospicjum". Potem wysoki mężczyzna z mikrofonem, w stroju księdza, składał prezydentowi Warszawy kondolencje z powodu śmierci ojca. Zrobiło mi się smutno. <br>Ruszyłem w głąb parku. Najpierw usłyszałem ptaki: ćwierkające wróble i gruchające gołębie, kraczące gawrony i wrony (nigdy nas nie zadziobią!). Później poczułem delikatny wiaterek na moich zaniedbanych włosach i małe zieloniutkie pączki jak miliony gwiazdek na niebie (na drzewach). Wspaniała fala energii zwana wiosną. <br>Skromnie ubrany mężczyzna z nędzną torebką w pasy powoli kruszy chleb i karmi gołębie. Płoszy się, gdy zbyt długo mu się przyglądam (chyba za mało sczezłem?). Ciekawa grupka na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego