pragnął.<br><br>Wtedy niespodziewanie babka Anna uparła się, żeby zostać. Nigdy nie miała żadnych sympatii do Rosji, ani - zgiń, przepadnij, siło nieczysta - komunizmu, lecz tak wrosła w to miejsce, przy niej stawiano te ściany, na jej oczach rośliny wychylały się z ziemi, tyle razy siadała w progu, wsłuchiwała się w skrzyp desek, szelest dachówek na wietrze, że przysięgła sobie tego nie porzucić. Jeśli wszystko ma przepaść, niech i ona przepadnie. Nigdzie indziej żyć nie będzie, i już!<br><br>Wydawało się do tej pory, że to dziadek gospodarzył. Rąbał drzewo, wdrapywał się na dach, walił młotkiem, zgrzytał piłą. Codzienna skrzętność babki uchodziła uwagi. Dopiero