Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
godziny lata.
W chusteczce na czole, chroniącej przed udarem, Jaśka dźwigała z Ziutą murarską zaprawę z dołu po kładkach i rusztowaniach na wysokość drugiego piętra. Dopasowały się przy nosiłkach, znały swój krok. Kładki uginały się pod idącymi z ciężarem i trzeba było zważać, żeby nie potknąć się o przybite do desek szczeble, nieraz mocno wyślizgane. Zwłaszcza ta, która postępowała z tyłu, szła na ślepo. Zmieniały się więc za każdym razem, aby było sprawiedliwie. Wchodząc wciąż i schodząc tym samym szlakiem, nabierało się wprawy, stopy wzwyczajały się do właściwych stąpnięć, jednakże murarska bełtucha przeciekała z nieszczelnych nosiłek i oblepione nią kładki stawały
godziny lata.<br>W chusteczce na czole, chroniącej przed udarem, Jaśka dźwigała z Ziutą murarską zaprawę z dołu po kładkach i rusztowaniach na wysokość drugiego piętra. Dopasowały się przy nosiłkach, znały swój krok. Kładki uginały się pod idącymi z ciężarem i trzeba było zważać, żeby nie potknąć się o przybite do desek szczeble, nieraz mocno wyślizgane. Zwłaszcza ta, która postępowała z tyłu, szła na ślepo. Zmieniały się więc za każdym razem, aby było sprawiedliwie. Wchodząc wciąż i schodząc tym samym szlakiem, nabierało się wprawy, stopy wzwyczajały się do właściwych stąpnięć, jednakże murarska bełtucha przeciekała z nieszczelnych nosiłek i oblepione nią kładki stawały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego