i lepiej, żeby wygrał kto inny... Na łamach tejże "Wyborczej" Jan Maria Rokita, członek władz Unii Wolności, oświadcza sobie spokojnie, że jego wyborcy głosować będą albo na Strzembosza, albo na Kuronia, zapominając zająknąć się choćby o własnej preferencji. Tymczasem to Kuroń, a nie Strzembosz, jest oficjalnie, w wyniku demokratycznej konsultacji desygnowanym kandydatem jego partii do walki o najwyższy urząd. Zgoda, nie miałem nigdy złudzeń, że jest polityka dziedziną dla świętych Franciszków czy innych Czarnych Zawiszy. Istnieje w niej wszakże pewna cnota, która wbrew pozorom, tacy widać naiwni są wyborcy, często procentuje: cnota lojalności. Owszem, ja, Ludwik Stomma, mogę się wahać, zmieniać