Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
przewiew.
- Okno samo się otworzyło.
- Idę na obiad. - Szybko przebiegła podwórko zostawiając na nim samego Pająka.
- Przyjdziesz?
- Po burzy! - zawołała z otwartych drzwi domu.
Powietrze zaczynało pachnieć ozonem, burza jeszcze trwała, ale cofała się teraz przez Wartę. Znów zaczął lać deszcz, ale nie ten sam drobny, co poprzednio, tylko prawdziwy deszcz burzowy, o wielkich hałaśliwych kroplach, tworzący natychmiastowe wodospady przy lada wzniesieniach i zagłębieniach, stojący w kałużach, które nie nadążały spływać zakratowanym kanałem, lecący gwałtownie ze srebrnych rynien jak woda z rzygaczy. Pająk patrzył na to wszystko z bramy i przedłużał chwilę pójścia do cichego i suchego mieszkania.
Ale mają rozprysk
przewiew.<br>- Okno samo się otworzyło.<br>- Idę na obiad. - Szybko przebiegła podwórko zostawiając na nim samego Pająka.<br>- Przyjdziesz?<br>- Po burzy! - zawołała z otwartych drzwi domu.<br>Powietrze zaczynało pachnieć ozonem, burza jeszcze trwała, ale cofała się teraz przez Wartę. Znów zaczął lać deszcz, ale nie ten sam drobny, co poprzednio, tylko prawdziwy deszcz burzowy, o wielkich hałaśliwych kroplach, tworzący natychmiastowe wodospady przy lada wzniesieniach i zagłębieniach, stojący w kałużach, które nie nadążały spływać zakratowanym kanałem, lecący gwałtownie ze srebrnych rynien jak woda z rzygaczy. Pająk patrzył na to wszystko z bramy i przedłużał chwilę pójścia do cichego i suchego mieszkania.<br>Ale mają rozprysk
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego