prasowej, projektantka wyjaśniła, że to, co ją spotkało jest rezultatem nieuregulowanych przed laty długów innej firmy. Powiedziała, że nie odebrała zajętej kolekcji, gdyż zabrakło na to czasu, mimo, że miała już zgodę sędziego na odzyskanie strojów. - Nie wykluczam, że stoją za tym moi konkurenci - przyznała E. Minge. - Wyrządzono mi krzywdę, dlatego będę domagać się odszkodowania od Włoskiej Izby Mody oraz zorganizowania w Rzymie pokazu tych kreacji, których nie mogłam zaprezentować. Nie wiem, gdzie teraz są moje futra. Cała ta sytuacja przypomina mi film "Pret-a-porter" Roberta Altmana.<br><br><tit>Ryzyko interesów</><br><br>Czy włoski sąd mógł zarekwirować polską kolekcję za długi innej firmy? <br>- Niestety