Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
na lat czterdzieści. Przystojny, z czarnym wąsikiem, ubrany z przesadną elegancją. Wydał mi się zanadto tęgi. Kapelusz i rękawiczki trzymał w rękach o krótkich palcach, które stanowiły chyba jedyny rys podobieństwa do ojca.
- Czy przychodzi pan do mnie w charakterze pacjenta? - spytałem. - A jeżeli nie, to czym mogę służyć? Mam dług wdzięczności wobec profesora Garraud i chętnie go spłacę stosownie do pańskiego życzenia.
Mój gość milczał i przyglądał mi się uważnie. Weronika przyniosła kawę.
- Słucham pana - powiedziałem z uprzejmym uśmiechem.
Francuz długo się zastanawiał, wreszcie zaczął mówić:
- Przychodzę w sprawię bardzo drażliwej... Wyjątkowo drażliwej. Trudno mi dobrać odpowiednie słowa. Chodzi o
na lat czterdzieści. Przystojny, z czarnym wąsikiem, ubrany z przesadną elegancją. Wydał mi się zanadto tęgi. Kapelusz i rękawiczki trzymał w rękach o krótkich palcach, które stanowiły chyba jedyny rys podobieństwa do ojca.<br>- Czy przychodzi pan do mnie w charakterze pacjenta? - spytałem. - A jeżeli nie, to czym mogę służyć? Mam dług wdzięczności wobec profesora Garraud i chętnie go spłacę stosownie do pańskiego życzenia.<br>Mój gość milczał i przyglądał mi się uważnie. Weronika przyniosła kawę.<br>- Słucham pana - powiedziałem z uprzejmym uśmiechem.<br>Francuz długo się zastanawiał, wreszcie zaczął mówić:<br>- Przychodzę w sprawię bardzo drażliwej... Wyjątkowo drażliwej. Trudno mi dobrać odpowiednie słowa. Chodzi o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego