Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
mój drogi. Rentgena masz niczego sobie, nic się dopatrzyć nie można, a flaczejesz z tygodnia na ty dzień.
- Wojna, Konstanty, wojna - oto moja choroba.
- Bo też ty zanadto wszystko bierzesz do serca. Z takim maślanym sercem, z taką jedwabną duszą powinieneś być secesyjnym poetą, a nie ekonomistą.
Zakasłał się i dmuchnął iskrami z fajki. W pokoju było prawie zupełnie ciemno, tylko mizerny krążek światła tańczył na suficie. W kącie stał przylepiony do kaflowego pieca mały, żelazny piecyk i mżył ogniem. Matka podrzuciła wiórów. W piecyku zadudniło, rura łącząca go z wielkim piecem na chwilę stała się czerwona, zapłonęły na jej powierzchni
mój drogi. Rentgena masz niczego sobie, nic się dopatrzyć nie można, a flaczejesz z tygodnia na ty dzień.<br>- Wojna, Konstanty, wojna - oto moja choroba.<br>- Bo też ty zanadto wszystko bierzesz do serca. Z takim maślanym sercem, z taką jedwabną duszą powinieneś być secesyjnym poetą, a nie ekonomistą.<br>Zakasłał się i dmuchnął iskrami z fajki. W pokoju było prawie zupełnie ciemno, tylko mizerny krążek światła tańczył na suficie. W kącie stał przylepiony do kaflowego pieca mały, żelazny piecyk i mżył ogniem. Matka podrzuciła wiórów. W piecyku zadudniło, rura łącząca go z wielkim piecem na chwilę stała się czerwona, zapłonęły na jej powierzchni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego