Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
jak później się spotkać. On sam oczywiście prowadził,
pozostali szli gęsiego w odpowiedniej odległości. Warunki były
bardzo trudne, gdyż padał deszcze ze śniegiem. Szło im się
fatalnie, było ślisko. Podczas marszu nie rozmawiali ze sobą,
nie tylko ze względu na bezpieczeństwo, ale również dlatego, że
rozmawia dodatkowo męczy. Od czasu do czasu odpoczywali
siadając na zwalonych przez halny drzewach.
Na jednym z pierwszych postojów Krzeptowski zauważył,
że płk Giza jesz zamyślony i smutny, więc zapytał:
- Panie pułkowniku, widzem że wy jesteście taki markotny, a
dlaczego? - Józek miał zwyczaj posługiwać się gwarą
góralską.
- Józiu, mój syn dziewiętnastoletni, ten, który był z nami
na
jak później się spotkać. On sam oczywiście prowadził,<br>pozostali szli gęsiego w odpowiedniej odległości. Warunki były<br>bardzo trudne, gdyż padał deszcze ze śniegiem. Szło im się<br>fatalnie, było ślisko. Podczas marszu nie rozmawiali ze sobą,<br>nie tylko ze względu na bezpieczeństwo, ale również dlatego, że<br>rozmawia dodatkowo męczy. Od czasu do czasu odpoczywali<br>siadając na zwalonych przez halny drzewach.<br> Na jednym z pierwszych postojów Krzeptowski zauważył,<br>że płk Giza jesz zamyślony i smutny, więc zapytał:<br> - Panie pułkowniku, widzem że wy jesteście taki markotny, a<br>dlaczego? - Józek miał zwyczaj posługiwać się gwarą<br>góralską.<br> - Józiu, mój syn dziewiętnastoletni, ten, który był z nami<br>na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego