nadzieją awansu. Wiedział także, że nie potrafi ich tak związać ze sobą, aby utworzyły nowelę, wiersz czy artykuł, które by redaktor Achcio Zazapach przyjął bez zmian i w całości. Drugi Asystent czuł już nozdrzami duszy, jak komisarz Putidus Nos niecierpliwie macha antenką, słuchając jego nie kończących się wywodów, od czasu do czasu tylko wyławiając parę słów z powodzi donosów i cytat. Czuł także, jak redaktor Achcio Zazapach, kiwając z politowaniem głową, wrzuca jego recytacje do redakcyjnego kosza zapomnień, od czasu do czasu tylko, stąd czy zowąd, wycinając słowo, czasem pół słowa, a czasem przecinek, by skleiwszy je <orig>syndetikonem</> wysączonym z własnego <orig>abdomenu