to wyjeżdżał. Pobierano się z Żydami, manipulowano dokumentami. Odprowadziłam na lotnisko Wojnowiczów, Irina Erenburg też ich odprowadzała. Ciężko mi było, kiedy wyjeżdżali. Kiedy wyjechał Władimow, Aksjonow. Kiedy Galicz zginął w Paryżu wskutek bardzo podejrzanego porażenia elektrycznego. Dusiłam się, też bym wyjechała, ale nie mogłam zrobić tego ojcu, bo zniszczyłabym mu do reszty karierę naukową - i bez tego miał dosyć jako Żyd. <br><br>Pietia wierzył, kiedy zaczęły się te wszystkie zmiany - ja nie. Dla mnie ktoś na partyjnym etacie, kto "zawodowo" zajmował się takimi bredniami, musiał być niespełna rozumu. To musiała być ułomność genetyczna albo psychiczna, nie wiem, bo czy człowiek w miarę normalny