Monsignac? Jak myślicie, będziemy w Paryżu przed świtem?<br>- Nie widzi mi się, z takim ładunkiem... - odparł pochmurnie marynarz.<br>- Ale za to jedziemy teraz z prądem, to i lżej. Marynarz bez słowa odwrócił się i wskazał ręką na rozpruwający się coraz dalej szew horyzontu.<br>- Dnieje - powiedział sucho. - Nim dojedziemy, rozwidni się do reszty <page nr=255>.<br>Towarzysz Laval długo, z niepokojem wpatryvał się w rosnącą w oczach cielistą szparę.<br>- Spóźniliśmy się... - szepnął w zamyśleniu.<br>Po bokach płynęły szare, zarysowujące się już wyraźnie brzegi, usiane pierwszymi odpryskami świateł. Towarzysz Laval nie wiedział, że z Tansorel, godzinę temu, bocznymi, polnymi drożynami, wyjechał na rowerze w stronę miasta mały