w bok. Poza mnie. Kiedy wyjaśniam, że przyjechałem zamiast ojca, a to z powodu jego astmy, raptem słyszę głos de Vosa, pozbawiony wyrazu, bez cienia ciepła, konstatujący: <br>- Pan, zdaje się, bardzo podobny do ojca. - Tak wszyscy mówią.<br>- Słucham. Proszę mówić dalej.<br>Sam napomknął o tym podobieństwie. Nie miało ono nic do rzeczy, tak pewno uważał. Chciał, bym wrócił do tematu. Ostatecznie więc przystąpiłem do sprawy. Przedtem tylko zagadnąłem, czy doszły go słuchy o różnicach, które ostatnio zarysowały się pomiędzy moim ojcem a jego ordynariuszem. Nie odpowiedział mi na to, tylko powtórzył:<br>- Proszę, niech pan mówi.<br>To jedno, co od niego usłyszałem. I