to te przepisy.<br> Z każdą z tych kartek, które wkładałem w ogień, rósł we mnie jakiś<br>żal do niej, nie o to, że umarła, tylko że tak wszystko z sobą chce<br>zabrać. Także to, co o niej wiedziałem, jaką ją zapamiętałem, co czułem<br>do niej, a jeszcze tymi przepisami zamazując do szczętu swój obraz we<br>mnie, jakby chodziło jej tylko o to, abym przestał być jej synem, bo<br>oto nadeszła pora, że ani ona nie może być dłużej moją matką, ani ja<br>dłużej jej synem.<br> Blacha na kuchni aż poczerwieniała i w tej zwykle zimnej, wilgotnej<br>suterenie, z której nieraz wypychało, zrobiło