nieustanny lęk. Zasypuje tym wszystkim Hioba, aż jego światło powoli zaczyna przygasać i wreszcie znika."<br><page nr=201> <br><tit>Czas Lili i Mai</><br>Dziewczynki urodziły się tego roku, kiedy w taszowskim szpitalu umarł na serce Michał, a Adelka poszła do liceum. Miała im za złe, że się urodziły. Nie mogła, tak jak chciała, siedzieć do woli nad książką. Matka wołała ją z kuchni <orig>rozstrzęsionym</> głosem i prosiła o pomoc.<br>To były liche lata, jak przedwojenne żakiety o przetartych szwach, które nosiło się teraz zamiast płaszczy, biedne, jak spiżarnia, gdzie wiecznie stoi tylko garnek ze smalcem i słoiki miodu.<br>Adelka pamiętała noc, kiedy matka urodziła bliźniaczki, i