najebany, wszyscy najebani, ktoś zalega w pokojach gościnnych na piętrze, jeden pokój zdobyliśmy niczym kolejne piętro jakiegoś pałacu, w którym broni się beznadziejnie grupa straceńców. Zaraz podjedzie rząd taksówek, które wreszcie nas stąd zabiorą. Niczym przedstawiciele delegacji państwowej na najwyższym szczeblu, po kolei z godnością wsuwamy się do taksówek, odrzucając do tyłu głowy, oficjalna delegacja nawalonych odjeżdża po zakończeniu roboczego spotkania z delegacją zaprzyjaźnionego rządu. Helikoptery krążą, zbiera się na wymioty. Taksówki uwożą nas do domu teściów pana młodego, tam będziemy spali. Kaczy z żoną w jednym pokoju, Dżaba z Lewym w drugim, Ojciec czyli pan młody gdzieś zaginął, panna młoda