staram się ją uprzedzić. To znaczy, zaglądać do Malińskiego, zanim się zjawi. Czynię tak co rano. Początek dnia mam więc niewesoły. Ale żal mi Malińskiego. Nie mogę też zapomnieć, że w najgorszych chwilach robił, co mógł, by mi przyjść z pomocą. <page nr=212> Nie analizuję pewnych jej aspektów. Wystarcza mi, że miał dobrą wolę.<br>W sali, gdzie leży, od samego rana mdły, przykry zapach. Drugiego dnia po powrocie do Rzymu zaszedłem na wyspę pod wieczór. Zaduch nie do wytrzymania. Broniąc się przed upałem, w szpitalu przez cały dzień trzymają okna zamknięte. Po porannych wietrzeniach ani śladu. Od stężonej atmosfery lekarstw, dezynfekcji, przepoconej pościeli aż