zarobić, biedził się i ślęczał całymi dniami, zaś do czajchany wymykał się rzadko i tylko wtedy, gdy jego żona, Gulsara, poszła na bazar sprzedawać serki i niebieską cebulę. Jak mało kto z Uzbeków, bał się swojej Gulsary, która przypinała gruby warkocz z końskiego włosia, choć jej uroda przeminęła rzekłszy dawno dobranoc, a jednak Gulsara wybierając się na bazar spuszczała na twarz czarną <orig>parandżę</>, znak wielkiej władzy męża. Choć Tadżi nie wyglądał na jednego z takich, co zdolni byli zabić własną żonę, gdy odsłoniła lico dla oczu innych mężczyzn.<br>Ponoć w latach dwudziestych wiele było takich biednych męczenniczek, zasztyletowanych ofiar emancypacji. Gulsara