Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kobieta i Życie
Nr: 20
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1972
idź, może będzie miała co do jedzenia.
Wciągnąłem płaszcz i pobiegłem w ciemną, mokrą ulicę. Michalaczka też miała śledzie, kąpały się w wannie. Nie chciałem kupić, ale zaczęła mnie obsztorcowywać. Śledzie są, a ja robię grymasy. Dwa miesiące przecież nie było. Poza tym śledzie są najlepsze, pobudzają apetyt, a szczególnie dobre są do wódki, ale taki smyk małoletni nie może się znać na tym. Więc nie mając innego wyboru, kupiłem. Kiedy wróciłem z zakupami, matka rozłożyła ręce.
- Znów śledzie. Samymi śledziami przyjmować?
- Dwa miesiące nie było - zaznaczyłem.
- To my wiemy, ale nie wiem, czy oni wiedza o tym. U nich mogło być
idź, może będzie miała co do jedzenia.<br>Wciągnąłem płaszcz i pobiegłem w ciemną, mokrą ulicę. Michalaczka też miała śledzie, kąpały się w wannie. Nie chciałem kupić, ale zaczęła mnie obsztorcowywać. Śledzie są, a ja robię grymasy. Dwa miesiące przecież nie było. Poza tym śledzie są najlepsze, pobudzają apetyt, a szczególnie dobre są do wódki, ale taki smyk małoletni nie może się znać na tym. Więc nie mając innego wyboru, kupiłem. Kiedy wróciłem z zakupami, matka rozłożyła ręce.<br>- Znów śledzie. Samymi śledziami przyjmować?<br>- Dwa miesiące nie było - zaznaczyłem.<br>- To my wiemy, ale nie wiem, czy oni wiedza o tym. U nich mogło być
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego