Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 11
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1976
wyobraziłem sobie, że widocznie zrozumieli moje argumenty o źle wybranej chwili na wzywanie mnie na ćwiczenia i są skłonni przesunąć ich termin na później. Gdy jednak we wtorek rano spotkałem na korytarzu w WKU trzech innych pracowników Politechniki powtórnie wezwanych w ten sam sposób, zrozumiałem, że wzywającym mnie przypisałem nadmiar dobrej woli.
Tych trzech nie znałem wcześniej. Jednego z nich wysyłano wraz ze mną do Budowa. Drugi zaklinał się, że za wszelką cenę załatwi odwołanie ("choćbym miał jechać do ministra") - jego żona oczekiwała rozwiązania i uważał on za oczywiste, że WKU musi uwzględnić tę okoliczność. Zaskoczyła mnie obecność trzeciego z nich - dowiedziałem
wyobraziłem sobie, że widocznie zrozumieli moje argumenty o źle wybranej chwili na wzywanie mnie na ćwiczenia i są skłonni przesunąć ich termin na później. Gdy jednak we wtorek rano spotkałem na korytarzu w WKU trzech innych pracowników Politechniki powtórnie wezwanych w ten sam &lt;page nr=12&gt; sposób, zrozumiałem, że wzywającym mnie przypisałem nadmiar dobrej woli.<br>Tych trzech nie znałem wcześniej. Jednego z nich wysyłano wraz ze mną do Budowa. Drugi zaklinał się, że za wszelką cenę załatwi odwołanie ("&lt;q&gt;choćbym miał jechać do ministra&lt;/&gt;") - jego żona oczekiwała rozwiązania i uważał on za oczywiste, że WKU musi uwzględnić tę okoliczność. Zaskoczyła mnie obecność trzeciego z nich - dowiedziałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego