w towarzystwie milicjanta zaprowadził nas do małego pokoju w budynku lotniska. Milicjant usiadł przy drzwiach. Milczał. Byliśmy pod strażą. Czas płynął, samolot odleciał. Po przeszło godzinie wszedł cywil, który przedstawił się jako pułkownik MSW. Nazwiska nie pamiętam. Wysoka, smukła postać. Zapadłe policzki, twarz jak z filmów Bergmana, trochę niesamowita. Zapamiętałem dobrze jego słowa. Powiedział: "Proszę panów, Służba Bezpieczeństwa otrzymała informację, że siły antypaństwowe zdecydowały wykorzystać wasz lot dla swoich celów. Dlatego zostaliście zatrzymani. Ale teraz sytuacja się wyjaśniła i jeśli sobie życzycie, możecie kontynuować lot najbliższym samolotem. Dowody zaraz dostaniecie z powrotem, a bilety, jeżeli zdecydujecie się lecieć, proszę mi dać, to