a nic mnie nie zdziwiło. Dawno podejrzewałem, że gdzie jak gdzie, lecz u nas <orig>reptilia</> czuły się jak u siebie w domu. Być może tu, nad Wisłą jest ich kolebka: w swojski pejzaż świetnie wpisuje się osobnik o skostniałej czaszce, łączącej się z pierwszym kręgiem (oczywiście, kręgiem wtajemniczenia), wyposażony w dobrze rozwinięte <orig>ziobra</>, jadowe zębiska, zamiłowanie do mięsożernego <orig>rwactwa</>. W skostniałej czaszce przy każdym podskoku kolebie się móżdżek. Mniejszy niż u konkurencyjnych płazów, ale wystarczający, by rozumieć świat oglądany oczyma, z których innym mają spaść łuski. I wtedy nie ma mowy o jakimś <orig>gadu-gadu</>: Tyrannozaurus wyrusza na łowy. Rzadko samotnie