Typ tekstu: Książka
Autor: Kuncewiczowa Maria
Tytuł: Cudzoziemka
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1936
zabierać Marty? - spytała dźwięcznie. - A dlaczego? Jakimżeż to czołem ty, który w oczy mi zaglądałeś jak pies, żebym tę twoją córkę ratowała w chorobie, żądasz, żebym się jej wyrzekła? A czy byłoby o co targować się teraz, gdybym ja digitalisu nie podała wtedy, kiedy to twoje umiłowane serduszko ostatnich sił dobywało, a ty z założonymi rękami łezki roniłeś? Tak - mówiła srebrnie, ostro - masz rację, nie lubiłam twojego dziecka. - Zaśmiała się. - nie rozkosznych godzin jest ono pamiątką, o nie! I ty nawet nie wiesz, nieszczęsny, jak straszne było moje nielubienie, jak blisko rozpacz podprowadzała mnie do takich spraw, że twoja seraficka duszyczka
zabierać Marty? - spytała dźwięcznie. - A dlaczego? Jakimżeż to czołem ty, który w oczy mi zaglądałeś jak pies, żebym tę twoją córkę ratowała w chorobie, żądasz, żebym się jej wyrzekła? A czy byłoby o co targować się teraz, gdybym ja digitalisu nie podała wtedy, kiedy to twoje umiłowane serduszko ostatnich sił dobywało, a ty z założonymi rękami łezki roniłeś? Tak - mówiła <page nr=143> srebrnie, ostro - masz rację, nie lubiłam twojego dziecka. - Zaśmiała się. - nie rozkosznych godzin jest ono pamiątką, o nie! I ty nawet nie wiesz, nieszczęsny, jak straszne było moje nielubienie, jak blisko rozpacz podprowadzała mnie do takich spraw, że twoja seraficka duszyczka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego