głowie, lecz potężną i straszliwą. Chłopcze, witam cię w moim domu! Rozgość się i działaj! Nie przypuszczałem w tobie tyle mądrości... Moja żona zajmie się tobą, chociaż zdaje mi się, że od wczoraj ma katar. Wolno ci przewrócić cały dom do góry nogami, byleś nigdy nie wchodził do mojego pokoju, dokąd nikomu wchodzić nie wolno.<br>Panna Wanda promieniała i dawała matce tajemnicze znaki. Skoro z pokoju wyszła najpierw broda, a za nią podreptał matematyk jak chudy cień, co się snuje za potężnym ciałem, szepnęła gorąco:<br>- Zawojował pan tatusia <page nr=72>!<br>- Nie zawojował, lecz ocyganił... - mruknął profesor. - On wie, co robi.<br>Pani Gąsowska patrzyła