Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
powstał rwetes. Ludzie jak mrówki, którym podpalono mrowisko, biegali, krzyczeli, wznosili ręce do nieba. Zajęczała furmanka, trzaskały końskie kopyta. Wściekle prychając, przejechał motocykl, ostro, z piskiem zahamował. Tuż za nim drugi, trzeci. Głosy, po prawdzie wrzaski, ludzkie i nieludzkie, po polsku, niemiecku, i jednako wybrzmiewający z nich strach. Zbiegł na dół. Kątem oka zobaczył, że Róża stoi w oknie sypialni, wyszedł przed dom w przeczuciu najgorszego. Lewą ręką przytrzymywał kożuch, a prawą bezsensownie przyłożył do oczu. Na sąsiedniej ulicy coś błysnęło, chyba latarka, nisko, tuż przy ziemi, jak tlące się ognisko. Poszedł w tym kierunku, brodząc po zdeptanym śniegu, między ludzi
powstał rwetes. Ludzie jak mrówki, którym podpalono mrowisko, biegali, krzyczeli, wznosili ręce do nieba. Zajęczała furmanka, trzaskały końskie kopyta. Wściekle prychając, przejechał motocykl, ostro, z piskiem zahamował. Tuż za nim drugi, trzeci. Głosy, po prawdzie wrzaski, ludzkie i nieludzkie, po polsku, niemiecku, i jednako wybrzmiewający z nich strach. Zbiegł na dół. Kątem oka zobaczył, że Róża stoi w oknie sypialni, wyszedł przed dom w przeczuciu najgorszego. Lewą ręką przytrzymywał kożuch, a prawą bezsensownie przyłożył do oczu. Na sąsiedniej ulicy coś błysnęło, chyba latarka, nisko, tuż przy ziemi, jak tlące się ognisko. Poszedł w tym kierunku, brodząc po zdeptanym śniegu, między ludzi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego