o krasnoarmiejcu, postaci epizodycznej, powiada jedynie "Bajew, towarzysz", lecz im dalej, tym gorzej: zabawne dialogi, idiotyczne rozmowy, śmieszne sytuacje tych swoich z góry już wyśmianych postaci umieszcza autor często pośród krwawego dramatu militarnej klęski, której, widać, nie traktuje z należytą powagą. Czyżby tym przewrotnym sposobem chciał zlekceważyć zwycięstwo bolszewików? <br>Na domiar są w tym utworze całe sceny o charakterze groteskowym. Jak choćby już ta pierwsza, w klasztorze, zaczynająca się od tego, że "mnisi śpiewają tajemniczo". I to w podziemiach, na wszelki wypadek. Albo cały "sen siódmy", dziejący się w Paryżu wśród tamtejszej białej emigracji. Toż to farsa. Czyżby wrogowie i renegaci