żeby już wyszły, przeprosiłam grzecznie, zamknęłam kawiarnię, a potem usiadłam z nimi i wysłuchałam wszystkiego. Jeden z nich nawet płakał, ale ja nie płakałam, bo ja nigdy nie płakałam od wyjścia z obozu. Siedziałam tylko z nimi i prawie ich nie słyszałam, myślałam o tym poprzednim dniu i o tych domkach, i o samolocie, <page nr=63> który zabrał mi mojego Henryka, i o tym, że właśnie skończyła się najlepsza cześć mojego życia, bo chociaż zawsze trzeba mieć nadzieję, to ja wtedy wiedziałam, że nic lepszego mnie w życiu nie spotka, bo nic lepszego już być nie może.<br>Od tamtej chwili jest mi wszystko