każdym zakątku świata pragnęli prowadzić walkę o stworzenie sprawiedliwego kalifatu, rządzonego według bożych praw.<br>Saudyjczyk nie pretendował do roli kalifa ani nawet naczelnego dowódcy własnej armii. Robił to, co umiał najlepiej. Był kwatermistrzem, księgowym, szefem działu kadr. Kierowana przez niego Baza stała się skrzynką kontaktową, bankiem udzielającym nieoprocentowanych kredytów, biurem doradztwa i pośrednictwa pracy dla bezrobotnych rewolucjonistów i błędnych rycerzy. A jego farmy nad brzegami Nilu Błękitnego, na somalijskich pustyniach, w oazach Kandaharu czy wąwozach Hindukuszu - przytułkiem i wojskowymi obozami dla bezdomnych i ściganych mudżahedinów oraz tych, którzy pragnęli do nich dołączyć.<br>Wkrótce wszystkie terrorystyczne zamachy zaczęto kojarzyć z ben Ladenem