Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 08.10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
i zabiera się do mieszania zaprawy. - Człowiek ma tyle roboty i jeszcze musi pola pilnować, bo ludzie całą pszenicę zniszczą.
Filipczak jest gminnym radnym. Ani przez myśl mu nie przyszło, żeby starać się o zwolnienie z podatku. - A z jakiego powodu? - dziwi się. - Przecież żaden żywioł pola nie zniszczył.
Jego dorosła córka Katarzyna prowadzi do garażu. Filipczakowie zrobili tam wystawę pamiątek związanych z piktogramami. Sprzedają też zdjęcia z odciśniętymi w zbożu kręgami, pamiątkowe koszulki, długopisy i dmuchane ufoludki, jakie można kupić na odpustowym straganie.
Na stoliku leży księga, do której wpisują się goście. Od początku lata ludzie zapełnili już kilkanaście kartek
i zabiera się do mieszania zaprawy. - Człowiek ma tyle roboty i jeszcze musi pola pilnować, bo ludzie całą pszenicę zniszczą.<br>&lt;name type="person"&gt;Filipczak&lt;/&gt; jest gminnym radnym. Ani przez myśl mu nie przyszło, żeby starać się o zwolnienie z podatku. - A z jakiego powodu? - dziwi się. - Przecież żaden żywioł pola nie zniszczył.<br>Jego dorosła córka &lt;name type="person"&gt;Katarzyna&lt;/&gt; prowadzi do garażu. &lt;name type="person"&gt;Filipczakowie&lt;/&gt; zrobili tam wystawę pamiątek związanych z piktogramami. Sprzedają też zdjęcia z odciśniętymi w zbożu kręgami, pamiątkowe koszulki, długopisy i dmuchane &lt;orig&gt;ufoludki&lt;/&gt;, jakie można kupić na odpustowym straganie.<br>Na stoliku leży księga, do której wpisują się goście. Od początku lata ludzie zapełnili już kilkanaście kartek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego