Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
stwierdziwszy, że dochodzi szósta, zaczynam dzień. Po skasowaniu łoża i gimnastyce siadam na macie na poranną medytację. Twardy, szorstki dotyk łodyg ryżu. Podwijam nogi, mając dłonie wciąż oparte na macie. To jest to, czego mi było potrzeba. Nie jakieś tam siadanie na podłodze. Medytując na tatami jest się zapewne bliżej doskonałości, bliżej niebios. Przynajmniej o grubość maty.
Przy śniadaniu poznaję rodziców pana Fujimori, tradycyjnie mieszkających z najstarszym synem. Para wciąż jeszcze rześko wyglądających staruszków. Babcia Fujimori zna nieco angielski. Opowiadam więc krótko o sobie, o moim zainteresowaniu Japonią. Nie sądzę, aby wyglądało to na chwalenie się, mówię o mojej werbalnej znajomości
stwierdziwszy, że dochodzi szósta, zaczynam dzień. Po skasowaniu łoża i gimnastyce siadam na macie na poranną medytację. Twardy, szorstki dotyk łodyg ryżu. Podwijam nogi, mając dłonie wciąż oparte na macie. To jest to, czego mi było potrzeba. Nie jakieś tam siadanie na podłodze. Medytując na tatami jest się zapewne bliżej doskonałości, bliżej niebios. Przynajmniej o grubość maty.<br> Przy śniadaniu poznaję rodziców pana Fujimori, tradycyjnie mieszkających z najstarszym synem. Para wciąż jeszcze rześko wyglądających staruszków. Babcia Fujimori zna nieco angielski. Opowiadam więc krótko o sobie, o moim zainteresowaniu Japonią. Nie sądzę, aby wyglądało to na chwalenie się, mówię o mojej werbalnej znajomości
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego